Jarosław Kaczyński: chcę budować wspólnotę
O stracie najbliższych osób w katastrofie pod Smoleńskiem oraz wizji prezydentury z Jarosławem Kaczyńskim rozmawia Andrzej Grajewski z tygodnika „Gość Niedzielny”
Andrzej Grajewski: Kilka miesięcy temu przekonywał nas Pan w rozmowie, że wyborcy do Was wrócą. I wrócili, ale za jaką cenę... Jak Pan odczytuje to wszystko, co się wydarzyło od katastrofy pod Smoleńskiem?
Jarosław Kaczyński: Odczuwam to jako poszukiwanie wspólnoty w tym olbrzymim nieszczęściu i szoku. Przy okazji ujawniły się wielkie pokłady dobra, jakie tkwią w ludziach. To przyniosło umocnienie naszych korzeni, tego wszystkiego, co buduje wspólnotę.
A.G.: Przy okazji pogrzebów powtarzano, że z tej tragedii powinno wyrosnąć jakieś dobro. Dostrzega Pan coś podobnego?
J.K: Jako polityk kandydujący na urząd prezydenta mogę powiedzieć, że tak. Ale jednocześnie chce pan, aby na to pytanie odpowiedział także człowiek, który stracił w tej katastrofie swego ukochanego brata bliźniaka, bratową oraz bardzo wielu przyjaciół. Jakie mogę widzieć w tym dobro? Nie wie pan, jak bardzo chciałbym cofnąć czas. Rozumiem jednak, że oczekuje pan ode mnie odpowiedzi polityka.
A.G.: Startując w wyborach prezydenckich, dokonał Pan wyboru.
J.K: Zgoda, dlatego nie uchylam się od odpowiedzi. Prosiłbym jednak, aby okazywano mi także minimum empatii w sprawach osobistych.
A.G.: Jak więc ocenia Pan zmiany, jakie zaszty w naszym życiu publicznym po tych kilku tygodniach?
J.K: Polacy powiedzieli, że nie chcą dłużej tolerować sytuacji, w której w kraju trwa permanentna wojna polityczna, nie chcą języka nienawiści i pogardy wobec ludzi wyrażających odmienne poglądy, nie wstydzą się głośno wyrażać swego patriotyzmu i domagają się szacunku dla tej postawy. Jeśli to zostanie głęboko przemyślane i z tej refleksji urodzi się wola współpracy głównych sił politycznych przy rozwiązywaniu czasem niezwykle trudnych i konfliktowych problemów, to wówczas, jako polityk, będę mógł powiedzieć, że z tej tragedii urodziło się dobro. Byłby to bardzo bolesny zasiew, według ewangelicznej reguły, że ziarno, które ma wydać plon, musi najpierw obumrzeć.
(źródło: Gość Niedzielny)
Cały wywiad w tygodniku „Gość Niedzielny”