Niedziela, 30 Maja 2010
W Dniu Rodzicielstwa Zastępczego Jarosław Kaczyński złożył wizytę rodzinie Urszuli i Wojciecha Milczarków, którzy w Wiktorowie pod Warszawą prowadzą rodzinny dom dziecka.
Państwo Milczarkowie wychowują syna Adama, który ma 17 lat, a także ośmioro dzieci z domu dziecka: piętnastoletniego Adriana, trzynastoletniego Pawła, dwunastoletnią Justynę, dziewięcioletnią Patrycję, siedmioletnią Magdę, sześcioletnią Patrycję, pięcioletnią Kasię i czteroletnią Asię.
Dzień Rodzicielstwa Zastępczego został ustanowiony uchwałą Sejmu 24 maja 2006 r. Jego obchodzenie ma przyczynić się do zwrócenia uwagi na los dzieci odrzuconych i osieroconych oraz działania na rzecz rozwoju i popularyzacji ruchu rodzicielstwa zastępczego w Polsce.
„Potrzebna jest ustawa o rodzicielstwie zastępczym, państwo musi dbać o osoby najsłabsze” - powiedział Jarosław Kaczyński po wizycie w rodzinnym domu dziecka. „Mój rząd przygotował taką ustawę. Została złożona już po upadku rządu, w styczniu 2008 r., ale do dziś jakoś nic nie zrobiono” - przypomniał projekt ustawy autorstwa Joanny Kluzik-Rostkowskiej, Minister Pracy i Polityki Społecznej w rządzie PiS.
„Nowoczesne państwo to nie tylko autostrady i inne nowoczesne rozwiązania, ale to takie państwo, które potrafi zadbać o osoby najsłabsze, także o dzieci, które nie mają swoich rodzin” - zaznaczył kandydat na prezydenta. W jego ocenie rodzinne domy dziecka są bardzo dobrą alternatywą dla dużych, państwowych domów dziecka.
Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego przykład rodziny Milczarków daje podstawę, by jak najszerzej propagować ideę rodzinnych domów dziecka. „W Polsce, jak w każdym społeczeństwie jest grupa ludzi dobrych, można powiedzieć w wyższym stopniu niż przeciętnie, ludzi, którzy potrafią być czynnie bardzo dobrzy. Wykorzystujmy to, bo są oni wielkim społecznym potencjałem, który powinien nam wszystkim służyć, a kiedy to służy dzieciom to jest chyba najlepsze ze wszystkiego co może być” - mówił kandydat na prezydenta.
Według Jarosława Kaczyńskiego finansowane przez państwo wychowanie przedszkolne oraz oświata na poziomie podstawowym i wyższym nie powinny być odpłatne.
„Mamy ciągle problem niepełnej równości, jeżeli chodzi o dostęp do oświaty, zarówno tej niższej, jak i tej wyższej, gdzie nie ma ani odpowiedniego systemu stypendialnego, a są jeszcze do tego zakusy, żeby uczynić kształcenie wyższe płatnym, przynajmniej jeśli chodzi o drugi wydział” - mówił. Jak przekonywał, podejmowanie drugiego kierunku studiów jest obecnie powszechne i potrzebne, bo przekłada się na realne życiowe szanse.
Kaczyński zauważył także, że w Polsce w niedostatecznym stopniu finansuje się badania naukowe. „Strategia lizbońska wymagała od państw europejskich, żeby wyraźnie zwiększyć wydatki na naukę, w wielu krajach, też niespecjalnie bogatych, też nowych w Unii Europejskiej, jednak coś w tym kierunku zrobiono, w Polsce nic” - mówił.
„Te sprawy powinny być przedmiotem spokojnej, merytorycznej dyskusji w tej kampanii” - podkreślił.
Przed wizytą kandydata na Prezydenta Państwo Mielczarkowie przedstawili dziennikarzom wychowywane przez siebie dzieci. Nie kryli, że Jarosław Kaczyński to ich kandydat w nadchodzących wyborach.
Dziennikarzom opowiadali, że inicjatywa prowadzenia rodzinnego domu dziecka wynikała z „chęci podzielenia się dobrem z innymi”.
W czasie wizyty prezesa PiS, po domu i jego obejściu, oprowadzał go pan Wojciech. Po obiedzie, na którym podano m.in. karkówkę w sosie cebulowo-grzybowym, Kaczyński miał okazję zobaczyć podwórze z placem zabaw dla dzieci.
Prezes PiS zwrócił też uwagę na wiele zwierząt, które zgromadziła rodzina Milczarków. Jak mówił podczas spaceru, dom i miejsce „wydały mu się zaczarowane”.
„Wizyta pana Kaczyńskiego to dla nas zaszczyt. Uważamy, że zawsze warto rozmawiać o sytuacji dzieci, które potrzebują pomocy, a także o przepisach prawa, które mogłyby poprawić ich los” - powiedział PAP pan Wojciech. Jak żartował, jego dzieci już od rana wspinają się na przydomowe sosny. „Sąsiedzi się już przyzwyczaili” - mówił z uśmiechem.
(PAP)